Przejdź do zawartości

Strona:PL Lamartine - Rafael.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siebie, a jednak nieco w niebie wzniesione, jakby zawsze wyżéj niż w przyrodę patrzyły. Napojone są światłem aż do dna, ale cokolwiek zwilgocone promieniami roztworzemi rosą czy też łzami. Czoło jest to zaledwie zaokrąglone sklepienie; widać tam jak pod delikatną błoną drgają muszkuły klawisza myśli; skronie zadumane; ucho do słuchu wytężone. Włosy czarne po raz pierwszy nierówno ścięte niezręcznemi nożyczkami towarzysza pracowni lub też nożyczkami siostry, rzucają nieco cienia na policzki i rękę. Płaska aksamitna czapeczka nakrywa wierzchołek głowy i spada na czoło. Przechodząc obok tego portretu, niewiadomo czemu człowiek duma i smuci się. ― Jest to dusza stojąca u wrot życia. ― Cóż się z nią stanie? Otóż! dodajcie dziesięć lat do wieku tego dziecka marzącego, uczyńcie te rysy wyrazistszemi; opalcie tę cerę, zmarszczcie czoło, skupcie mocniéj włosy, przyćmijcie nieco spojrzenie, osmućcie usta, podwyżcie kibić, nadajcie muszkułom więcéj wydatności, zmieńcie włoski ubiór z czasów Leona X na ciemny i jednokształtny ubiór młodzieńca wychowanego