Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

Gdy w letnie wieczory posłyszała dźwięk skrzypiec grajka, który siedząc na płocie, przygrywał do tańca młodzieży, a ta pląsała, że kurz kłębami się unosił, obchodziła lasem, byle tylko nic nie widzieć i nie słyszeć.
W drugi dzień Bożego Narodzenia, gdy młode dziewczęta przychodziły w liczbie pięciu lub sześciu do pani Moräus, aby je ona wraz z córkami ubrała w mirtowe wianki i wysokie, szklanemi paciorkami zdobne korony, w pasy z jedwabiu i sztucznych róż i w suknie dołem przybrane girlandą z kwiatów sztucznych — zamykała się u siebie w pokoju, aby nie patrzeć, jak je strojono na miłosne gody.
Kiedy siostry Moräus w zimowe wieczory siedziały przy krosnach i duży pokój jaśniał pogodną wesołością, kiedy jabłka piekły się w piecu, a piękny Gösta Berling lub dobry Ferdynand, przyszedłszy w gościnę, żartowali z dziewczętami, wyciągając im nitki z igieł, lub tak im dogadywali, że zmieszane robiły krzywe ściegi, kiedy pokój rozbrzmiewał śmiechem, zabawą i rozmową, a ręce pod krosnami się spotykały, wtedy zagniewana składała robotę i wychodziła, bo nienawidziła miłości i wszystkiego, co z nią ma związek.
Ale zbrodnie miłości znała i o nich umiała opowiadać. Nie mogła pojąć, że bożek Amor śmie jeszcze pokazywać się na ziemi, że nie dał się odstraszyć skargami opuszczonych, klątwami tych, których uczynił zbrodniarzami, jękami wszystkich tych, których wprzągł w znienawidzone jarzmo. Nie mogła pojąć, że skrzydła unoszą go tak lekko i swo-