Przejdź do zawartości

Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
159

że wszyscy, którzy ją widzieli, czuli się wzruszeni głęboko.
— Moja droga majorowo — rzekł Gösta Berling. — Taką cię już raz widziałem. Teraz wróciła do życia Małgorzata Celsing i nie ustąpi już nigdy majorowej z Ekeby.


Gdy rezydenci wyszli z kuźni, dowiedzieli się o śmierci majorowej.
— A słyszała nasz młot? — zapytali.
Słyszała i czuła się zadowoloną.
Później usłyszeli też, że chciała im zapisać Ekeby, ale że testamentu nie sporządzono. Uważali to za wielki zaszczyt dla siebie i przez całe życie o tem pamiętali. Nikt jednak nie słyszał ich narzekających kiedykolwiek, że ich ominął tak ogromny majątek.
Opowiadają też, że Gösta Berling tej samej wigilijnej nocy, mając przy boku swoim młodą żonę, wygłosił ostatnią przemowę do rezydentów. Smucił go ich los, ponieważ wszyscy musieli obecnie opuścić Ekeby. Czekały ich przykrości podeszłego wieku. Kto jest stary, stetryczały, ten gdziekolwiek się pokaże, przyjmują go ozięble. Biedny rezydent, zmuszony iść na mieszkanie do chłopów, pożegnać się musi z wesołemi chwilami — zdala od przyjaciół i przygód usycha w samotności.
Tak mniej więcej mówił do nich, do tych ludzi nie znających troski, których zahartowały zmienne koleje losu. Jeszcze raz nazwał ich wszystkich bogami i rycerzami, którzy zjawili się, aby wprowa-