Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
158

chwała Małgorzaty Celsing. To nie figle pijanych rezydentów. To pieśń zwycięzka pracy, która brzmi na cześć starej, wiernej sojuszniczki. — Dzięki zdaje się śpiewać, dzięki za dobrą pracę, dzięki za chleb, który dałaś biednym, dzięki za drogi, które wytknęłaś, dzięki za mieszkania, które stawiałaś, dzięki za wesele, któremu otwarłaś pokoje swoje! Dzięki! spoczywaj w spokoju, dzieło twoje będzie żyło i trwało. Dom twój na zawsze pozostanie siedliskiem pracy przynoszącej szczęście! Dzięki, a nie potępiaj nas, którzyśmy zbłądzili. Ty, która dążysz teraz w krainę wiecznego spokoju, myśl bez gniewu o nas, którzyśmy tu pozostali.
Gösta przestał mówić, a młot huczał dalej. Wszystkie głosy, przemawiające do majorowej z miłością i serdecznością, mieszały się z dźwiękiem młota. Powoli rysy jej złagodniały, obwisły i zdało się, jakby śmierć już rozpostarła nad nią swoje skrzydła.
Wtem cicho weszła Anna Liza, donosząc, że panowie z Högforsu przybyli. Majorowa odesłała ich... nie chciała spisać testamentu.
— Gösto Berlingu, ty mężu czynu, raz więc jeszcze zwyciężyłeś! Pochyl się, abym cię mogła pobłogosławić.
Gorączka wróciła z podwojoną mocą. Zaczęła się agonia. Ciało musiało jeszcze przenieść wielkie męki, ale dusza niebawem nic już o nich nie wiedziała. Zaczęła spoglądać w niebo, otwierające się przed tymi, którzy są skonu blizcy.
Tak upłynął jakiś czas, poczem skończyła się śmiertelna walka. I leżała taka spokojna i piękna