ją nietknięte. Jakiś człowiek odwrócił od nich cios, ale sam legł nieprzytomny na ziemi.
Siłacz nie podniósł już deski do uderzenia. Wzrok męża padł na niego, gdy deska godziła w jego głowę, a wzrok ten go obezwładnił. Pozwolił się związać i odstawić bez oporu.
Lotem błyskawicy po całym jarmarku rozeszła się wieść, że siłacz Mäns ubił kapitana Lenarta. Opowiadano, że przyjaciel ludu zginął, ratując bezbronne kobiety i dzieci.
I cisza zaległa na obszernym placu, gdzie przed chwilą wrzało szalone życie, ruch ustał, bitki się skończyły, przerwano traktament w namiotach, napróżno linoskok zapraszał widzów. Przyjaciel ludu umarł, lud okrył się żałobą. W głębokiem milczeniu gromadzą się wszyscy około miejsca, na którem padł. Leży rozciągnięty na ziemi, zupełnie bezprzytomny; żadnej rany dojrzeć nie można, tylko czaszka jest zapadnięta.
Kilku ludzi podnosi go ostrożnie na desce, którą porzucił bohater. Zdaje im się, że jeszcze żyje.
— Gdzież go zanieść? — pytają wzajem.
— Do domu — odpowiada z tłumu jakiś głos szorstki.
Zraniona głowa leżała na twardym tapczanie w więzieniu, na wiązce słomy w stajni po wyjściu z niego.
— Niechże teraz wreszcie spocznie na miękkiej poduszce w domu. Niewinnie znosił wstyd i męki, odpędzono go od drzwi własnego domu. Zanieśmy go tam teraz! Biedny to wygnaniec, który nie zaznał spokoju — krainą tęsknoty jego był dom,
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/267
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
111