Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
73

mają znaczenia. Nędza nam przeszkadza. Nędza tamuje wszelką poprawę.
— Tak, nędza — powtarza proboszcz — nędza i mnie życie zepsuła.
— Młody proboszcz — mówił Gösta dalej — przybywa tam, biedny, jak oni sami. Zwraca się do pijaka i mówi mu: Przestań pić!
— Na to odpowiada pijanica — ciągnie dalej proboszcz: — daj mi coś lepszego od wódki. Wódka jest mi futrem w zimie, a chłodzi mnie latem. Wódka jest mi ciepłą izbą i miekkiem łożem. Daj mi to wszystko, a pić przestanę...
— A dalej — przerywa mu Gösta — rzecze proboszcz taki do złodzieja: Nie powinieneś kraść! do gwałtownika: Nie powinieneś bić żony! do zabobonnego: Powinieneś wierzyć w Boga, a nie w strachy i duchy! Złodziej odpowiada: Daj mi chleba! a gwałtownik: Uczyń mnie bogatym, a zaniechamy swarów — a zabobonny: Naucz mnie czegoś lepszego! Jakże im jednak dopomódz bez pieniędzy?
— To prawda! każde słowo to święta prawda! — woła proboszcz.
— W Boga wierzą, jednak więcej w dyabła, krasnoludki i w złe duchy. Wszystko zboże idzie na wódkę. Nikt nie spodziewa się końca nędzy. Troska uczyniła język kobiet dokuczliwym. Niesnaski domowe wypędzają mężów do szynku. Około roli i bydła robić nie umieją. Boją się pana, a śmieją się z proboszcza. Cóż z takimi począć? Co im z kazalnicy powiedziałem, tego nie zrozumieli. Gdy ich chciałem czego nauczyć, nie wierzyli mi. I nikogo,