Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
64

pieszczonym włosem lub kochanemi, pracowitemi rękami? Alboż woda w kałuży nie mogła ongi płynąc jako krew przez bijące serce? Duch życia tkwi nawet w martwych rzeczach. Co też on słyszy, drzemiąc w śnie bez widzeń? Głos Boski słyszy, ale czy zwraca uwagę na ludzki?
Gdy niezgoda i nienawiść panują na ziemi, muszą też i martwe rzeczy bardziej cierpieć. Wtedy woda staje się dziką i chciwą łupu, jak rozbójnik; wtedy staje się pole skąpem, jak sknera. Ale biada temu, z czyjego powodu las wzdycha, a góry płaczą!
Był to nadzwyczajny rok, ten, w którym rezydenci rządzili. Zda się, jak gdyby niepokój ludzi burzył spokój martwych rzeczy. Rezydenci stali się niejako bogami i wszystko owiali swoim duchem — duchem awanturniczości i wyuzdania.
Gdyby się mogło opowiedzieć wszystko, co się owego roku wydarzyło wśród ludzi, mieszkających nad brzegami jeziora Löb, zdumiałby się świat. Wtedy zbudziła się dawna miłość, ale i dawna nienawiść rozpłomieniła się nanowo. Wtedy wszyscy zapłonęli żądzą piękna w życiu, tańca, żartów, zabaw i trunków imali się wszyscy. Wtedy ujawniło się wszystko, co tkwi w najgłębszem wnętrzu duszy ludzkiej!
Z Ekeby rozchodziła się zaraza niepokoju; rozpostarła się najpierw po hutach i dworach sąsiednich, pchając ludzi do grzechu i zbrodni i szła od wsi do wsi, od domu do domu. Gdzie występek tlił się w ukryciu, tam zapłonął jasnym płomieniem; gdzie między mężem a żoną zarysował się most, tam otwarła się przepaść; gdzie ukrywały się