Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mno błękitne oczy. Tło widokręgu po nad wierzchołkami sosen czerwieniejące jeszcze na wschodzie, nie było ani tak lekkie, ani tak żywe, jak rumieniec jej policzków; a pogodny dnia ranek nie miał tyle powabu co jej wesoły uśmiech do młodego oficera, kiedy ten pomagał jej dosiąść konia, Druga odbierając równąż grzeczność od zalotnego żołnierza, ukrywała swe wdzięki z ostróżnością, jaką zwykle dłuższe doświadczenie doradza; tylko kształt wspaniały jej postaci, w podróżnym ubiorze okazywał się wyraźnie, i można było widzieć że więcéj od swej towarzyszki miała dojrzałości i ciała.
Gdy już umieściły się na siodłach, młody ołicer lekko dosiadł swojego rumaka i wszystko troje ukłonili się Webowi, przez grzeczność stojącemu we drzwiach aż póki nie odjechali. Puściwszy potém konie kłusem, razem ze sługami udali się ku północnemu wyjściu z obozu.
Obie damy jechały w milczeniu; młodsza