Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przystroił w bardziej wytworne słowa, niż ja teraz. — Tobie więc, Arystyppie, warto byłoby wziąć to do serca i starać się także nieco pomyśleć i o sprawach życia twego w przyszłości.


ROZDZIAŁ II.
Sokrates objaśnia synowi swemu Lamproklesowi, jak wiele obowiązane są dzieci swym rodzicom.

Zauważywszy raz, że najstarszy syn jego Lamprokles czuje niechęć do matki, rzekł do niego:
— Powiedz mi, synu, czy wiesz, że niektórych ludzi nazywają niewdzięcznymi?
— Wiem naturalnie — odrzekł młodzieniec.
— Czy wiesz przeto, za jakieto postępki nadają ludziom takie miano?
— Wiem; nazywają niewdzięcznymi tych właśnie, którzy, doznawszy dobrodziejstw, nie odpłacają się za nie, pomimo możności.
— Czy nie jesteś więc zdania, żeby niewdzięcznych zaliczyć do rzędu ludzi nieprawych?
— Owszem, jestem tego zdania.
— A czy zastanowiłeś się już kiedy, Lamproklesie, nad tem, że może tylko niewdzięczność względem przyjaciół jest rzeczą nieprawą, — sprawiedliwą zaś jest względem wrogów, podobnie jak sprzedawanie w niewolę przyjaciół uważa się za rzecz niegodziwą, gdy tymczasem takaż sprzedaż wrogów — za coś zupełnie słusznego?