Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wytrwałby żaden niewolnik u swego pana; karmisz się bowiem najnędzniejszymi pokarmami, pijesz najlichszego gatunku napój i płaszcz nosisz nie tylko lichy, ale jeszcze jeden i ten sam latem i zimą; przytem chodzisz boso i bez koszuli. Prócz tego nie przyjmujesz pieniędzy, których samo już nabywanie jest miłem, a posiadanie pozwala żyć swobodniej i przyjemniej. Jeśli więc będziesz postępował ze swymi słuchaczami tak, jak to bywa przy wszystkich innych zajęciach, przy których nauczyciele starają się z uczniów zrobić naśladowców swoich, to bądź przekonany, że jesteś tylko nauczycielem niedoli.
— O ile mi się zdaje, — odrzekł na to Sokrates — to ty, Antyfoncie, przypuszczasz, że prowadzę żywot godny pożałowania; jestem też przekonany, że wolałbyś raczej umrzeć, niż żyć tak, jak ja. — Rozważmy zatem wspólnie, co tak nieprzyjemnego w życiu mem dostrzegasz? Czy to, że kiedy inni, przyjmując zapłatę, zmuszeni są robić wszystko to, za co zapłatę otrzymują, ja, nie biorąc pieniędzy, nie czuję potrzeby nawet rozmawiać z pierwszym lepszym? Czy może dlatego uważasz mój sposób życia za nędzny, że, wedle twego zdania, ja pożywam nie tak zdrowy i posilny pokarm, jak ty? albo też może dlatego, że, podług twego widzenia rzeczy, moje pożywienie z powodu jego nadzwyczajności i drogości trudniej nabyć, niż twoje? lub wreszcie dlatego, że wyobrażasz sobie, jakoby pokarm, który ty dla siebie przygotowujesz, przyjemniejszy ci jest, niż mój dla mnie? Czyż nie wiesz, że najmniej potrzebuje przypraw ten, kto je z apetytem i że spragniony jest najmniej wybrednym w napoju? Wszak wiesz także, że ci, którzy zmieniają swą odzież, zmieniają ją z powodu zimna lub