Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swoich tak usposobić dla siebie, że w ich oczach wszyscy inni w porównaniu z Sokratesem nic nie znaczyli.“
Wiem ja, że Sokrates mówił to zarówno o ojcach, jak i o innych krewnych, a także o przyjaciołach, a prócz tego twierdził, że ludzie starają się jak najprędzej wynieść i usunąć z przed oczu ciało choćby najbardziej blizkiego siebie człowieka, skoro tylko odłączy się dusza jego, w której jednej rozum ma swe siedlisko. Utrzymywał dalej, że każdy człowiek za życia bądź sam się pozbywa, bądź innym pozwala odjąć z istoty swej, a mianowicie z ciała, które kocha więcej, niż cokolwiek innego, wszystko to, co jest w niem nieprzydatne i niepożyteczne. Sam obcina sobie paznogcie, włosy i odciski i pozwala także lekarzom wśród męki i bólu odrzynać je i wypalać, a nawet uważa, że powinien za to czuć dla nich wdzięczność i uiszczać zapłatę; ślinę także wypluwają ludzie z ust jak można najdalej, gdyż ta, pozostając w nich, żadnego im nie sprawia pożytku, a szkodzi daleko więcej. O wszystkiem tem Sokrates mówił bynajmniej nie w celu dowodzenia, że należy ojca za życia grzebać, a siebie samego krajać, lecz przez wykazanie, że to, co nierozumne, niegodne jest szacunku, zachęcał każdego, aby starał się być, o ile można, najrozumniejszym i najpożyteczniejszym; czynił zaś to w tym celu, żeby ten, kto chce cieszyć się szacunkiem ojca lub brata, albo innej jakiej osoby, nie zaniedbywał się, ufając zanadto w swoje pokrewieństwo, lecz usiłował być pożytecznym, tym wszystkim, których szacunkiem cieszyć się pragnie.
Dalej, — według słów oskarżyciela — miał Sokrates wybierać z najsławniejszych poetów najbeze-