Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Lecz Sokrates — mówi oskarżyciel — uczył swych słuchaczy poniewierać ojcami, wmawiając w nich, że on czyni ich mędrszymi od ojców i utrzymując, że podług prawa wolno jest nawet ojca wtrącić do więzienia, jeżeli się ma dowody jego choroby umysłowej. — aby módz poprzeć w ten sposób twierdzenie swoje, że zgodne jest z prawem, gdy człowiek mniej wykształcony trzymany jest w więzach przez mędrszego.“
Tymczasem Sokrates był tylko tego zdania, że ten, co więzi bliźniego z powodu jego ciemnoty, słusznie także może być trzymany w więzach przez ludzi, górujących nad nim swą wiedzą. Dlatego też często starał się dociec, czem różni się ciemnota od szaleństwa i, uznając trzymanie w więzach szaleńców za pożyteczne zarówno dla nich, jak i dla ich przyjaciół, uważał za słuszne dla ludzi, którym zbywa na niezbędnych wiadomościach, aby nabywali je od ludzi wykształconych.
— „Lecz“ — mówi dalej oskarżyciel — „Sokrates starał się wzbudzić w słuchaczach swoich lekceważenie nie tylko dla ojców, ale i dla reszty rodziny, głosząc, że rodzina nie daje pomocy w chorobie, ani w razie zapozwania do sądu; że w pierwszym razie niosą pomoc lekarze, w drugim zaś — znawcy prawa. Dalej — według słów oskarżyciela — miał Sokrates mówić, że na nic się również nie przyda życzliwość przyjaciół, jeżeli nie będą oni także w stanie przynieść nam pożytku; za godnych szacunku uważał jedynie ludzi, posiadających niezbędne wiadomości i umiejących udzielić je innym. Wmawiając przeto w młodzież, że, jak z jednej strony sam on jest najmędrszym, tak z drugiej najbardziej uzdolnionym do wpojenia w innych ludzi mądrości, potrafił słuchaczów