Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rady u wyroczni w tem wszystkiem, czego poznanie i rozstrzygnięcie bogowie ludziom pozostawili; tak np. byłoby niedorzecznem, gdyby ktoś pytał się wyroczni, czy lepiej jest wziąć z sobą na wóz człowieka, co umie nim kierować, czy też wcale nie znającego się na tem; lub też, czy lepiej wziąć na okręt umiejącego sterować nim, czy też takiego, który nie posiada wcale znajomości tej sztuki; dalej, zdaniem Sokratesa, nierozumnymi są i ci, którzy pragną dowiedzieć się za pośrednictwem wyroczni o tem, o czem wiedzieć można za pomocą wyliczeń, mierzenia lub ważenia: wszyscy też, którzy o podobnych sprawach chcą zasięgnąć rady u bogów, wykraczają, według jego zdania, przeciwko prawom boskim. Tego bowiem, — mawiał on — co bogowie pozwolili ludziom wykonywać przy pomocy własnych nabytków naukowych, należy się uczyć; o tem zaś, co dla ludzi do zbadania jest niemożliwem, należy starać się dowiedzieć od bogów za pośrednictwem wróżb, gdyż bogowie objawiają to ludziom, których darzą swą łaską.
Sokrates był przytem zawsze na oczach wszystkich: wczesnym bowiem rankiem uczęszczał do miejsc przechadzek publicznych i do szkół gimnastycznych; w godzinach przedpołudniowych można go było widzieć na rynku, a i przez resztę dnia był zawsze tam, gdzie spodziewał się znaleźć wśród największej liczby osób. Po większej części mówił sam, a wszyscy, którzy chcieli, mogli go słuchać. Lecz nikt nigdy nie widział, żeby Sokrates robił lub mówił cokolwiek bezbożnego albo grzesznego. Nie rozprawiał na podobieństwo większej części pozostałych filozofów o naturze świata; nie dociekał, jakim sposobem powstało to, co filozofowie światem nazywają, i na mocy ja-