Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaś bogom, jakże nie miał Sokrates uznawać ich istnienia?
Przytem względem przyjaciół swych trzymał się on jeszcze takiego sposobu postępowania: sprawy nieodzowne radził im tak wykonywać, jak mogłyby być wykonane najlepiej wedle ich rozumienia; lecz odnośnie do spraw, których rezultat był niewiadomy, odsyłał do wyroczni z zapytaniem, czy należy je przedsiębrać. Tak np., podług jego zdania, dla tych, co zamierzają dobrze zarządzać domem lub państwem, niezbędne są jeszcze wróżby; bo, chociaż podzielał zdanie, że człowiek może własnym rozumem przyswajać sobie wiadomości potrzebne dla zostania dobrym cieślą, kowalem, rolnikiem lub znawcą prac tego rodzaju, także rachmistrzem, gospodarzem, wodzem lub rządcą ludzi, to sądził jednak, że część najważniejszą w tych sprawach bogowie zostawiają sobie i nic z tego nie jest wiadomo ludziom. Wszak nie jest wiadomo temu, co dobrze obsiał swe pole, kto będzie zbierał z niego plony, ani temu, kto piękne domostwo sobie zbudował, komu służyć będzie ono za mieszkanie; również nie wie wódz, czy dowództwo jego jest pożyteczne, ani mąż stanu, czy jego przewodnictwo w państwie przynosi pożytek; także i ten, co żeni się z piękną kobietą, żeby mieć w niej uprzyjemnienie życia, — czy nie dozna przez nią raczej zmartwienia; wreszcie nie wie i ten, co wszedł w związki pokrewieństwa z ludźmi, mającymi znaczenie w kraju, czy nie będzie z ich powodu pozbawiony ojczyzny. O wszystkich zaś, którzy mniemają, że podobnego rodzaju sprawy nie zależą od bóstwa, tylko od ludzkiego rozsądku, wyrażał się, jak o ludziach chorych na umyśle; za takich uważał również ludzi, zasięgających