Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Lecz jakim sposobem, Sokratesie, można uważać prawa i posłuszeństwo im za rzecz tak ważną, jeżeli często ci sami, którzy je ustanowili, uznają je następnie za nieodpowiednie i zmieniają?
— Przecież niejednokrotnie i państwa, podjąwszy wojnę, znów pokój przywracają.
— Bywa tak, istotnie, Sokratesie.
— Czy nie widzisz, że ganiąc ludzi posłusznych prawom dlatego tylko, że mogą być one zmienione, mógłbyś z równą słusznością przyganiać także ludziom, trzymających się zasad karności w czasie wojny, ponieważ może nastąpić pokój? Czy więc nie powinienbyś czynić zarzutu także tym, co chętnie niosą pomoc ojczyźnie w czasie wojny?
— O! tego bynajmniej nie zrobię.
— Wszak wiesz chyba, Hippiaszu, że Lacedemończyk Likurg nie postawiłby Sparty na stanowisku, tak wyróżniającem ją od innych krajów, gdyby najusilniej nie wpoił w współobywateli swoich posłuszeństwa dla prawa. Wiesz także i o tem, że z pomiędzy rządców państw ci są najlepsi, którzy najwięcej potrafią zachęcić współobywateli do posłuszeństwa prawom, że to państwo najwięcej kwitnie w czasie pokoju i w wojnie najtrudniej daje się pokonać, w którem obywatele są posłuszni prawu. Przecież jednomyślność zdaje się być bardzo wielkiem dobrodziejstwem dla państw i niejednokrotnie zgromadzenia starszych i najznakomitsi mężowie zachęcają współobywateli do jednomyślności; wszędzie też w Grecyi prawo nakazuje obywatelom przysięgać, że będą działali jednomyślnie, i ci wszędzie taką przysięgę składają. Sądzę, że nie w tym celu się to dzieje, aby obywatele przysądzali nagrody tym samym chó-