Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ III.
Sokrates zachęca przyjaciół swoich do pobożności, wskazując na niewyczerpane dowody boskiej troskliwości o ludziach.

Z tem, aby słuchacze jego nabywali biegłości w mówieniu, obrotności i zręczności w działaniu, wcale się Sokrates nie spieszył, lecz był zdania, że wprzód powinni oni przyswoić sobie zdrowy sąd o wszystkiem. Mniemał bowiem, że bez takiego zdrowego sądu ludzie, biegli pod powyższymi względami, bywają jeszcze więcej niesprawiedliwi i bardziej zdolni od złych postępków. Przedewszystkiem tedy starał się Sokrates wpoić w słuchaczów zdrowe pojęcie o bóstwie. Inni, którzy byli obecni przy tego rodzaju rozmowach, podali je już do wiadomości. Ja zaś byłem świadkiem następnej jego rozmowy z Eutydemem:
— Powiedz mi, Eutydemie, czy przyszło ci kiedy na myśl zastanowić się nad tem, jak troskliwie bogowie zaopatrzyli ludzi w to wszystko, co jest im potrzebne?
— Nie, zaiste, nie zastanawiałem się nad tem.
— Lecz wiesz przynajmniej, że przedewszystkiem czujemy potrzebę światła, którego też bogowie nam użyczają?
— Tak jest, Sokratesie; gdybyśmy go nie mieli, pomimo oczu naszych bylibyśmy podobni do ślepych.
— Prócz tego, ponieważ potrzebujemy także spoczynku, dają oni nam noc — tę najlepszą dawczynię spokoju.