Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wschód, drugi raz tę samą znowu na zachód, lub robiąc rachunek czegoś, raz czyni go większym, drugi raz mniejszym?
— Jasną, zaiste, jest rzeczą, że człowiek taki nie ma pojęcia o tem, do znajomości czego rości pretensye.
— Czy znasz, Eutydemie, jakich ludzi, których nazywają duszami niewolniczemi?
— Znam.
— Czy są niemi wskutek swej mądrości, czy też ciemnoty?
— Oczywiście, w skutek ciemnoty.
— Czy więc otrzymują to miano wskutek nieznajomości kunsztu kowalskiego?
— Wcale nie.
— Czy może wskutek nieznajomości ciesielstwa?
— Także nie wskutek tego.
— Więc może wskutek nieznajomości szewctwa?
— Wcale nie wskutek czegoś podobnego, lecz przeciwnie: bardzo wielu bowiem, którzy znają się na takich rzeczach, są ludźmi o charakterze niewolników.
— A czy nie jest nazwa ta właściwą dla ludzi, nie pojmujących, co jest piękno, dobro i sprawiedliwość?
— Tak sądzę.
— Czy zaś nie powinniśmy dokładać wszelkich usiłowań, aby nie być niewolnikami?
— Lecz — świadczę się bóstwem — najzupełniej byłem przekonany, że przykładam się do takiej mądrości, z pomocą której mógłbym najlepiej, według mego przynajmniej mniemania, wykształcić się w tem, co stosowne jest dla człowieka, dążącego do doskona-