Przejdź do zawartości

Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cież dobrze, że ty umiesz kochać nie tylko zmysłową miłością, ale i z przyjaznem uczuciem i że nie słowami tylko, ale i czynem dowodzisz, że przyjaciele twoi są ci drodzy.
— Nie, Sokratesie, żadnego z tych sposobów nie używam wcale.
— A jednak ważną jest rzeczą, Teodoto, umieć się obejść z każdym, jak należy, zgodnie z naturą jego. Bo, oczywiście, gwałtem nie można złowić, ani też utrzymać przy sobie przyjaciela; istota ta da się złowić i utrzymać tylko świadczeniem jej usług i przyjemności.
— Masz słuszność, Sokratesie.
— Należy więc najpierw ubiegającym się o twe względy, Teodoto, stawiać takie tylko żądania, których spełnienie zrobi im najmniej kłopotu, następnie wywzajemnić się im za doznane przysługi w tenże sam sposób. W tedy bowiem będą oni najbardziej ci przyjaźni, najdłużej będą cię kochali i najwięcej przysług ci wyświadczą. Ty zaś wyrządzisz im najwięcej łaski, gdy darzyć ich będziesz swymi względami wtedy, gdy zatęsknią za nimi; widzisz bowiem, że nawet najsmaczniejsza potrawa, gdy się ją ofiaruje wprzód, nim jej zażądają, przedstawia się niemiłą, a nawet wstręt budzi w tych, którzy są już syci; jeżeli zaś ofiaruje się już po obudzeniu się głodu, to nawet gorsza potrawa okaże się bardzo przyjemną.
— Jakżebym więc mogła wzbudzać w nim takie pragnienie mych względów?
— Jeżeli po pierwsze przesyconym nie wprzód będziesz je okazywała i wspominała, aż oni, pozbywszy się przesytu, sami znowu zatęsknią za nimi; jeżeli następnie zdjętym tęsknotą nasuwać będziesz