Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

scy, którzy potrzebują mieć o czemś staranie, sami to wykonują, jeżeli sądzą, że umieją tem się zająć w przeciwnym razie nie tylko poddają się kierownictwu ludzi biegłych, gdy takowi znajdują się na miejscu, ale nawet zapraszają ich do siebie zdaleka, aby, poddając się ich kierownictwu, wykonywać co należy. Dowodził dalej Sokrates, że w sztuce przędzenia wełny nawet kobiety kierują mężczyznami dzięki temu, ze kobiety wiedzą, jak trzeba prząść wełnę, a mężczyźni nie znają się na tem. Jeżeli zaś ktoś zrobił tu uwagę, że przecież tyranowi wolno nie usłuchać tych, którzy mu dobrze radzą, tak odpowiadał:
— Jakżeby mógł być im nieposłusznym, skoro jak wiadomo, grozi kara, jeżeli ktoś nie słucha dobrego doradcy. W sprawie bowiem, w której nie usłucha dobrej rady, będzie on niewątpliwie popełniał omyłki, a popełniając je, ściągnie na siebie karę.
Gdy zaś mówiono, że tyran może nawet skazać na śmierć człowieka rozumnego, Sokrates tak odpowiadał:
— Czy myślicie, że ten, co pozbawia życia najlepszych swych sprzymierzeńców, uwalnia się od kary, lub ponosi ją w niewielkim tylko stopniu? Czy myślicie, że człowiek, który tak postępuje, łatwiej uniknie niebezpieczeństw, że nie wystawia siebie raczej na zgubę najrychlejszą?
— Gdy się go znów pytano, jaka dążność w człowieku wydaje się mu najlepszą, odpowiadał: „działaniem swem szczęście osiągnąć.“ Zapytany zaś powtórnie, czy i traf szczęśliwy uważa za cel dążeń ludzkich, tak rzekł: