Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakże więc pięknem być może to, co nie jest podobne do rzeczy pięknej?
— W taki, zaiste, sposób, Arystypie, w jaki niepodobny jest do człowieka pięknego w biegu ktoś inny, co jest pięknym w zapasach ręcznych; w jaki dalej tarcza — piękna, jako środek obrony, — jest zupełnie niepodobną do oszczepu — pięknego z tego względu, że może być rzucony prędko i z siłą.
— Odpowiedź ta, Sokratesie, nie różni się niczem od twej odpowiedzi na poprzednie moje pytanie, czy znasz jakie dobro.
— A czy sądzisz, Arystypie, że co innego jest dobro, co innego zaś piękno? Czy nie wiesz, że wszystkie rzeczy, rozważane z tego samego punktu widzenia, są zarówno piękne, jak i dobre? Tak najpierw cnota nie jest pod jednym względem dobrą, a pod innym piękną; następnie ludzi tak samo — z jednych i tych samych względów nazywają pięknymi i dobrymi; z jednego także punktu widzenia rozpatrywane ciała ludzkie wydają się i pięknemi i dobremi; i wszystkie w ogóle rzeczy, któremi posługują się ludzie, uważają się z jednego i tego samego względu zarówno za piękne, jak za dobre, a mianowicie ze względu na cel, do jakiego są przydatne.
— Czy więc i kosz do wynoszenia śmieci jest rzeczą piękną?
— Niewątpliwie, i odwrotnie nawet złota tarcza jest brzydką, jeżeli kosz dla celu, dla jakiego służy, jest pięknie odrobiony, tarcza zaś źle.
— Twierdzisz więc, że jedne i te same rzeczy są dobre i szpetne.
— Tak jest, Arystypie, jak również i to, że są dobre i złe; częstokroć bowiem to, co jest dobre na