Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czynią to i wspomniani wyżej pierwsi ludzie w kraju. Dlatego też dziwię się, Charmidesie, że, łatwo dając sobie radę z tymi w podobnym wypadku, przypuszczasz, że nie potrafisz żadną miarą poradzić sobie ze zgromadzeniem ludu. Dobrze poznaj siebie, przyjacielu, i nie grzesz tem, czem grzeszy bardzo wielu ludzi. Większość ich bowiem, zajęta roztrząsaniem spraw swoich bliźnich, zaniedbuje badać samych siebie. Nie lekceważ więc tego, ale usiłuj raczej zwracać uwagę na siebie. Nie zaniedbuj także spraw kraju, jeżeli tylko możesz się przyczynić do ich polepszenia, gdyż przy ich pomyślnym stanie nie tylko twoi współobywatele, ale także przyjaciele twoi i ty sam wielką odniesiecie korzyść.


ROZDZIAŁ VIII.
Sokrates roztrząsa pojęcia dobra i piękna, dowodząc, że żadna rzecz nie jest dobrą lub piękną sama przez się, lecz ze względu na cel, do którego służy.

Arystyp[1] pokusił się raz wprawić w kłopot Sokratesa, podobnie jak Sokrates czynił z nim to samo poprzednio. — Sokrates jednak, mając na widoku korzyść swoich słuchaczów, odpowiedział Arystypowi, nie jak ci, którzy lękają się przeinaczenia swych

  1. Wspomniany już w ks. II, roz. I.