Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zajmować się w tym stopniu, co tamci, ćwiczeniami ciała, storo me tylko sami nie dbają o siły fizyczne ale nawet naśmiewają się z tych, którzy troszczą się o nie? Kiedyż dalej będą tak posłusznymi swym władzom, skoro nawet znajdują przyjemność w ich lekceważeniu? Lub kiedy będą się rządzili tą samą, co ramci, jednomyślnością, skoro zamiast wspólnemi siłami pracować nad tem, co jest dla nich pożyteczne, szkodzą sobie wzajem i więcej zazdroszczą sobie, niż innym ludziom; skoro więcej, niż jakikolwiek inny naród, wiodą spory zarówno w prywatnych, jak i publicznych zebraniach, prowadzą wzajem z sobą niezliczone procesy i wolą raczej w ten sposób ciągnąć zyski jedni z drugich, aniżeli pomagając sobie wzajem; skoro dalej pomimo to, że obchodzą się z dobrem publicznem, jakby z cudzem mieniem, walczą o to dobro pomiędzy sobą i przewaga pod tym względem sprawia im najwięcej radości. Stąd rodzi się w kraju wielkie zepsucie i gnuśność i budzi się wiele nieprzyjaźni i nienawiści wśród obywateli, wskutek czego jestem zawsze w wielkiej obawie, czy nie wydarzy się naszemu krajowi tak wielkie złe, że nie będzie w stanie go przenieść.
— O! Nie myśl, Peryklesie, aby Ateńczycy byli dotknięci tak nieuleczalnem zepsuciem. Czy nie widzisz, w jak należytym porządku są oni pod względem swej floty, jak ściśle są posłuszni swym przewodnikom w gimnastycznych szermierkach, i jak nie gorzej od innych dają się kierować w chórach swym nauczycielom?
— To jest właśnie dziwnem, Sokratesie, że tego rodzaju ludzie są posłuszni swym zwierzchnikom; tymczasem ciężko uzbrojeni i jeźdźcy, którym pod