Przejdź do zawartości

Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
E tenebris
z Oskara Wilde’a.


Zstąp ku mnie, Chryste! Podaj ręce boże,
Albowiem tonę w orkannej zawieji,
Jak ongi Szymon ginął w Galilei,
Na nawałnicą smaganem jeziorze.

Kraj ogłodzony moje serce! Gorze!
Wino-m żywota wylał bez nadziei;
Jeśli dziś stanę u boskich wierzei,
Czuję, żem skazan na piekielne łoże...

„Śpi, lub, jak Baal, wyruszył na łowy,
A na Karmelu od rana do nocy
Darmo imienia wzywają prorocy...“

Nie! zanim Zachód spadnie purpurowy.
Płaszcz ujrzę bielszy od ognia, miedziane
Stopy, twarz znojną i na dłoniach ranę.