Strona:PL Kreczmar - Kwestja agrarna w starożytności.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cius) rzymskim, za krzywdy mógł poszukiwać zadośćuczynienia i nie podobna było traktować go jak „zwierzę robocze“, nadto ciężyła na nim powinność wojskowa, która od czasu do czasu na dłużej odrywać go musiała od majątku, gdzie pracował. Niewolnik, jako z prawa „własność ruchoma“ (res mancipii), a de facto człowiek obcy, cudzoziemiec, był absolutnie bezbronny, nie rozporządzał żadnemi prawnemi środkami oporu i nie służył wojskowo. Można go było, gdy się zestarzał lub zachorował nieuleczalnie (servum senem, servum morbosum) sprzedać „na szmelc“ wraz ze „staremi wołami, zbrakowanym inwentarzem pociągowym, „nieudanemi“ owcami, wełną, skórami, zużytemi wozami i żelastwem oraz innemi zbędnemi gratami“; można mu było jak najmniej płacić, t. j. dawać jak najgorsze utrzymanie: „niech piją lurę zamiast wina“, a gdy tej zabraknie, należy do prawdziwego wina domieszać „młodego niesfermentowanego soku winogronowego, octu, moszczu lub zwyczajnej wody;“ „przed wydaniem nowej odzieży należy bezwarunkowo starą zabrać“. Gdy zachorował i tracił na czas pewien zdolność do pracy, można mu było za dni opuszczone „wytrącić“ przez zmniejszenie porcji utrzymania. Niezaprzeczenie wszystko to stanowiło dla przedsiębiorcy wzgląd pierwszorzędnej wagi, zmniejszało bowiem koszty produkcji i powiększało zyski. Konkurencja z pracą niewolniczą, zamykając wywłaszczonym gospodarzom włościańskim drogę do zarobku na wsi, wobec niechęci wielkich posiadaczy do najemnego robotnika, powodowała immigrację do miast proletarjatu wiejskiego, który powiększał tu liczbę nędzarzy, pozbawionych pracy i środków