Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/698

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
677
LISTY Z PODRÓŻY.


XII.
9 listopada 1861. Paryż.

Paryż jest może jedyném w świecie miastem, w którém się zbiegają i łączą, jak w ognisku, wiadomości ze stron wszystkich, skąd zarówno pisać można o Włoszech, jak o Francyi, o Anglii i o Turcyi, o Ameryce i o Serbii. Europa uznaje go niejako swoją stolicą, opinia publiczna wyrocznią i często bez rozbioru podziela wrażenie, jakie czyni na nim każde uderzenie pulsu wielkiego ciała ludów ucywilizowanych. Jeżeliśmy jeszcze nie doszli do solidarności politycznéj zupełnéj, od któréj ciasno pojęty system nie-interwencyi nas rozdziela, już tu przekonać się można, że istnieje zaród przyszłéj jedności narodów walczących pod jedną chorągwią, idących z myślą jedną, drgających uczuciem jednakiém na pewne wielkie, europejskiego znaczenia fakta. Są zapewne jeszcze narodowości i państwa, które do téj wielkiéj rodziny nie należą, są całe kraje dobrowolnie się odosobniające — lecz już dziś czuć się daje, że w duchu epoki jest coś więcéj nad ideę rozwoju odrębnego narodowych jednostek, jest poczucie braterstwa ogólnego i wspólności interesów.
Anglia i Francya mogły się o tém przekonać, że nic nie przechodzi nawet w oddalonych jak Ameryka krajach, coby się wszystkim uczuć nie dało, na wojnę teraźniejszą Stanów rozjednoczonych chorują dziś niemal wszystkie państwa w najdalszym będące z niemi stosunku. Symptom ten jest tylko praktycznym dowodem dawno w teoryi uznanéj prawdy, że nic nie dzieje się w świecie, coby się nie odbiło w nim całym.
Odosobnienie w imię narodowości jest myślą całkiem fałszywą.
W harmonii świata narody są nutami zgodnemi, ale różnemi, których całość formuje chór dziejowy, lecz głosy te, by odpowiadały posłannictwu swojemu, muszą wiedziéć o sobie, muszą się do siebie nastroić, harmonizować z sobą, uwydatniać wzajemnie, słowem, zgodnie biedz do jednego celu.
Wszystko, co téj wielkiéj prawdzie się przeciwi, choćby najpiękniéj było przybrane, jest pozostałością średniowieczną, jest fałszem i błędem. Nie wierzym na przyszłość w politykę ciasną i odrębną państw pojedyńczych — jedyną możebną, będzie zgodna, wielka, taka, która musi jednoczyć nie rozdzielać, godzić, nie rozdwajać.
Przeczucie jéj można pochwycić w sferach wyższych pomiędzy ludźmi, nie z faktów, ale z zasad czerpiącemi wieszcze widzenie jutra. Wistocie to, co ma się stać w przyszłości, zawsze wprzód długo stoi, jako ideał, jako pożądanie trudne do doścignienia i usi-