Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
390
J. I. KRASZEWSKI.

trudno jest poza ludem stojąc i stanowiska jego nie znając, dla niego pisać i nauczać go. Nie odmawiamy dziełu zalet wielkich, ale użycie wszakże oględne być musi.
Przewodnik rozszedł się już w tysiącach egzemplarzy, drukować się ma jeszcze, i stanie się podręczną książką téj klasy pracowników, umiejących i pragnących czytać, która zaczerpniętém z niéj światłem oddziaływać będzie na mniej wykształcone, a blizko z nią stykające się warstwy ludności.
Oceniamy tu szczególniéj ten zbawienny pomysł rzucania nasion oświaty darmo, nierachowania na rozprzedaż, ale nabijania się z książką, która dla ubogich jest zbytkiem prawie i niedostępna byłaby inaczéj.
Niejedno śniadanie więcéj kosztuje, niż cały nakład elementarza; nie protestujemy wcale przeciwko śniadaniu, nawet bardzo wykwintnemu, kiedy komu stać na nie, ale gdy stanie na to, stałoby w dodatku i na książeczkę, któraby dłużéj trwała niż niestrawność. Spostrzegam jednak, żem się puścił w niebezpieczną drogę nawracania, na któréj bardzo ciężko coś zrobić. Słowa lecą i wiatr je unosi, wszyscy zgadzają się na ich prawdziwość, nikt nie bierze do siebie.
Drugą nowością jest wiadomość dochodząca nas o złożonéj już sumie na premium konkursu, mającego się rozstrzygnąć w styczniu 1862 r. Warunki jego nie są nam jeszcze dobrze znane.
Z dzieł wyszłych w téj chwili za granicą, zwraca uwagę dyplomatyczna korespondencya Józefa de Maistre’a, wydana przez Alberta Blanca, tego samego, który przed dwoma laty ogłosił był listy prywatne de Maistre’a. Ze sprawozdań dzienników tyczących się téj ciekawéj publikacyi, okazuje się, że rady, które de Maistre dawał naówczas dziadowi Wiktora Emanuela, przyciśniętemu przez Napoleona I, są właśnie ideą, która wnuka polityką pokierowała. Już z nieco dawniejszéj korespondencyi de Maistre inaczéj wcale wyglądał niż w swoich Wieczorach i znanych rozprawach, tak uwielbianych przez jednych, tak wstrętliwych dla drugich, tu on znowu w nowym wcale występuje charakterze, doradzając środki, które zdają się wprost przeciwne zasadom gdzieindziéj przezeń wyznawanym i jakby były natchnione przez samotnika z Caprery, sięgają śmiało i daleko.
Z nazwiska przynajmniéj sądzę, że Chamfort wszystkim u nas jest znany, myśli jego, maksymy i powiastki, świeżo zostały zebrane na nowo i wydane w Paryżu. Jest w nich wiele aforyzmów do zbytku tchnących XVIII wiekiem, ale więcéj jeszcze prawd i postrzeżeń, które po wszystkie czasy prawdą być nie przestaną. Chamfort, o którym p. Sainte-Beuve zbyt surowo może się wyraża, był jednym z tych ludzi, których nadmiar uczucia czyni chłodnemi, którzy są sceptykami, bo się obawiają wierzyć i zawieść; przez sarkazm ich prze-