Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co patrzeć. Od najświeższej wiosny i dzieciątek na paskach do posiwiałych już mężczyzn, wszystkiego było po trosze. — Alem najciekawszy był państwa młodych, którzy osobną przybywali landarą, cztery śliczne szpaki ich wiozły... Zbisław wyglądał jeszcze rumiano i zdrowo, tylko kresa na głowie łysej zupełnie znaczniejszą była niż kiedy; jejmość maleńka, nieco otyła ale ruchawa zachowała przy wieku podeszłym ślady dawnej piękności. Cała była ubrana biało, a mąż w taratatce granatowej, bo już polski strój został zakazany — choć na jednę nogę zakuliwał, zachował swą piękną postawę i miał jeszcze coś młodego w sobie mimo wieku... Wziąwszy się pod ręce razem szli do kościoła, a za nimi trzej synowie, dwie córki, wnuczki, wnuki żonate i prawnuczęta w białych sukienkach z bukietami, z dziecinną wrzawą wesołą. Wszystko to razem otoczyło ołtarz i parę sędziwą, do której przemówiwszy i dając im poświęcane laski kwieciste, pobłogosławił nowy ksiądz proboszcz. Na chórze zagrzmiało Te