Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przekonywując się mocniej że ze Zbisławem gra, nawet przy pomocy księżnej będzie trudna... osłabł biedaczysko i zdał się na losy...
Powiedział sobie jak nie jeden — że śmierć i żona, przeznaczona... Na pociechę mu owa bohdanka miała ogromną fortunę...
Nieboszczyk Chorąży synowiec biskupi i spadkobierca jego majętności z tłustych prebend i opactw zebranej, mimo praw kanonicznych tyczących się kumulacyi beneficyów — jak wielu innych dorobkiewiczów w końcu XVIII wieku dobiwszy się posiadłości, postawił sobie pałacyk w owym stylu wieku który miał pretensye do klassycyzmu... a nie miał sztuki pojęcia. Było to więc pokaźne, niewygodne, błyszczące, zimne, zaciekające, ale na oko pańskie i zwało się pałacem. Chorążanka i chorążyc odziedziczywszy to pudełko mieszkać w nim musieli, a Ptasiński ów szepleniący i głupkowaty miał prawdziwą pociechę oprowadzać każdego z gości po splendorach swej rezydencyi. Ledwie wysiadł gość, uśmiechnięty gospodarz brał go pod rękę a wyściskawszy... wiódł chwalić się pałacem.
— Wasibździej — mówił szepleniąc — nie wiziales mojego palacu... plosę zobacyć! Splendory... Oto jest sala malmulyzowana...