Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ani chybi że on się tam ożeni — dodał w końcu Chorążanka już nie puści, a fortuna pańska, a chłopak ubogi...
Ktoś siedzący obok przez miłosierdzie trącił Żagla łokciem raz i drugi, że przecież dał pokój, choć nie wiedział za co go admonicya spotkała.
Zamilkli tedy wszyscy, ktoś rzucił w rozmowę owę malowaną piłkę lekką którą sobie łatwo potym podają obojętni współbiesiadnicy... Domcia zaczynała przychodzić do siebie, gdy przed oknami sali jadalnej właśnie wychodzącej w dziedziniec mignęły konie zhasane i bryka...
Natychmiast jeden z rezydentów wstał, zrobiono miejsce nim jeszcze dowiedziano się kto przybywa i wszystkich oczy zwrócone były na drzwi, gdy w progu ukazała się poważna postać Strukczaszego w paradnym stroju, kontusz na wyloty, żupan niebieski atłasowy, pas złocisty i buty kurdybanowe czerwone... Przystanął, nieco stary, wąsa pokręcił, oczyma zmierzył zgromadzenie... Księżna się podniosła nieco, podszedł ku niej i ze staroświecka zniżając się do ucałowania ręki, rozpoczął nieuchronną oracyą.
— Z dawna już spragniony byłem zaszczytu złożenia hołdu mojej czołobitności u