Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doczny, a mieszkańcy z drugiego brzegu mało mieli stosunków z tutejszemi. Ledwie kto kiedy wspomniał o Złotym Opolu. Pamiętała o nim tylko pani Bożeńska powoli zaopatrując je we wszystko, czego później potrzebować mogła. Osadziła tam starą poczciwą klucznicę swą panią Osowiecką... i z cicha przygotowywała pustelnią tę na stanowczą godzinę, gdy córkę opuścić by musiała.
Nadto bowiem nawykła była do swobody ażeby z nią razem mieszkać mogła przy zięciu.
Przybywszy do Żmurek... jak błyskawicą uderzona została myślą ucieczki przed nieochybną pogonią do Opola. Zdrady ze strony swych ludzi spodziewać się nie mogła, zresztą nie powierzyła myśli swej nikomu oprócz Domci która w ręce plasnęła i na szyję jej się rzuciła z radości. — Zabrano trochę rzeczy... ostrożna pani Bożeńska rozkazała jechać drogą ku Lublinowi, a dopiero o dobrą milę zawrócono nagle z gościńca małemi drogami do Opola. Ludzie znali okolicę doskonale, więc choć noc była i drogi nie szczególne, obeszło się bez przypadku i wywrotu... Dopiero zjechawszy dobrze z gościńca kazano konie popaść i wypocząć, a przodem posłano do Opola, aby się tam Osowiecka trochę przy-