Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ka, jak ją późniéj obrażona wystawiała duma. Zresztą Stanisław był młody, ale w latach pełnych do rozporządzenia sobą, choć jak widać z jego własnych listów, dziecinny, i samém odosobnieniem długiém a niedoświadczeniem mniéj dojrzały od rówieśników.
Ślub ten pozostał jeszcze na czas jakiś tajemnicą dla Potockich, ale Komorowscy niespokojni o skutki jego, gdy im wielce chodziło o to, ażeby go za pokątny nie uważano, by z siebie zbytniéj dla młodzika powolności rzucili plamę — poczęli go sami rozgłaszać między swymi przyjaciołmi. Na dworze krystynopolskim już o nim wkrótce wiedziano. Sierakowski omdlał ze strachu, gdy go to doszło, przebąkiwali dworscy, ale nikt jeszcze nie śmiał pójść z takiém donniesieniem do pana wojewody.
Ci co jego i ją znali lepiéj, przewidywali nieuchronną katastrofę i okropne burze.




XVII.

Anonim współczesny opowiada, że wkrótce po tym ślubie dopełnionym w Niestanicach, Komorowscy jakoby przygotowując wojewodów kijowskich od wypadku, który dla nich tylko był jeszcze tajemnicą, pojechali z córką do Krystynopola. Wojewodzina zawsze ich i panienki przyjmowała serdecznie, i tym razem jeszcze bardzo miło Komorowskich dowitała, a rodzice Gertrudy fałszywie ztąd wynieśli, że przyszłość mogła nie być tak straszną, jak się im z razu zdawała. Wrócili wiec spędziwszy dzień w Krystynopolu, spokojniejsi do domu, a nie chcąc dłużéj w téj niepewności o los córki zostawać, sami podobno starać się