Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chcesz; dziecko, póki się nie sparzy, nie wierzy w ogień... oparzyć się musisz... Jedźmy!
Stary wziął czapkę, nieodstępny pęcherz z tytoniem, fajeczkę i kij w rękę; siadł na bryczkę z Aleksym i pojechali do Żerbów.
Tu już szczęśliwy Jaś gospodarował z matką zawzięcie, a że mu uwolnienie się z ławy szkolnéj i wyjście na człowieka i gospodarza niezmiernie pochlebiało, używał szczęścia pomłodemu, nie spał, nie jadł i latał jak opętany; pani Drabicka wstrzymywać go musiała od zbytku gorliwości. Zastali go lecącego na koniu w pole i właśnie wyjeżdżającego z podwórka; uśmiechnął się do Aleksego, ukłonił hrabiemu i jak szalony, na złamanie karku poleciał. Pani Drabicka stała w ganku poglądając na Jasia razem i na przybywającego Aleksego i powtarzając w duchu swoje:
— Taki to nie mój Aleksy! ale... stań się wola boża!
— Otóż zbiega jéjmości przywożę! — zawołał wysiadając Junosza.
— Co to! oba byliście w Karlinie?
— Ja nie! — odparł hrabia — aleśmy się spotkali na drodze, i że mnie jéjmość dawno nie widziałaś, a musiałaś zatęsknić...
— Miałabym o czém myśleć! — odpowiedziała Drabicka — także hrabia zgadłeś!
— Nigdy się kobiety do uczuć swoich przyznawać nie zwykły, stara sztuka, jéjmościuniu.
Rozśmieli się starzy oboje.
— Przybyłem tedy — mówił hrabia — razem z atencyą i powinszowaniem.
— Znalazłeś mi pan czego winszować? ciekawam?
— Dwóch razem szczęśliwych wypadków.
— Aż dwóch?
— Najprzód, wyniesienie na godność gospodarza tego oto kawalera, który z radości, że mundur zrzucił, gotów sobie kark skręcić...
— Prawda, i konia mi ochwaci! — dodała pani Drabicka — jemu się nic nie stanie, ale...
— Ma pani racyę, ale konia pewnie dyabli wezmą, i nie jednego...
— No, a czego drugiego masz mi pan winszować?
— Drugie — rzekł Junosza siadając na ławie w ganku — daleko ważniejsze, i jeszcze nawet pani o tém nic nie wiesz...
— Ot tobie masz... czy stertę nieogrodzoną bydło najadło?
— Gorzéj, jéjmościuniu, panowie ci syna nadkąsili!
— A! toć to wiem...
— Nie ze wszystkiem.