Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chrześcijaństwa, którą przywdział tylko dla interesu i wygody. W rzeczy saméj, pan Greber nie miał żadnéj wiary, choć wszystkie szanował; sprytny, nadewszystko praktyczny i umiejący się obchodzić z ludźmi, ze sztuki swéj korzystał i widział w niéj tylko kawałek chleba.
Grał taką rolę, jaką mu odgrywać wypadało, pochlebiał, układał się, przymilał pacyentom, a śmiał się z nich wyszedłszy za drzwi. Umiał mówić o wysokości swego powołania, o posłannictwie lekarza, o ważności jego stanowiska, ale w sobie powodował się tylko rachunkiem i grosz robił wszelkiemi sposoby. Pomimo téj żyłki spekulacyjnéj, na któréj niepodobna, aby się ludzie poznać nie mieli, Greber wszędzie znajdował zwolenników i powszechnie był wzięty. Naprzód, służyło mu szczęście; powtóre, szczęśliwy lub nie, tak się umiał przypodobać, tak nigdy nie sprzeciwiał się nikomu, tak każdemu pozwalał na to chorować, na co chciał, kurując go po cichu na to, co widział, tak był uległy i posłuszny w wyborze metody, tak miły w towarzystwie, że się go odkochać nie mogli. Nadewszystko jednał sobie tém serca, że o medycynie słuchał rozprawiających z niezmąconą niczém powagą. Lubił kto pigułki, doktor Greber zachwalał je nad wszystkie sposoby preparowania i silnie za niemi argumentował; proszki, dawał proszki, miksturę, to miksturę; chciał się kto u niego leczyć homeopatycznie, miał apteczkę pod ręką i wiele pięknych dowodzeń na stronę nowéj metody; Prisnitzem nie gardził, Leroy przyjmował, Miniajewa nie ganił, Morissona tolerował, Raspail’a dozwalał; słowem, kurował, jak się komu podobało, nawet magnetyzmem i babskiemi lekarstwami, w potrzebie tłómacząc je prastarą tradycyą. A jaki był grzeczny! a jak łagodny! a jak pocieszający! Człowiekowi, co niéma serca, najlatwiéj podobno być zawsze serdecznym: nic go nie poruszy, nic nie wstrząśnie, nic nie pozbawi pogody umysłu, któréj potrzeba, by jakąś odegrać rolę. Łzy téż nigdy nie zatamowały głosu doktorowi Greber u łoża konających, śmiał się i żartował zawsze, pocieszał na kwadrans przed skonaniem, i od nieboszczyka szedł prosto do śniadania, by nabrać sił nowych do pracy. Żaden pacyent nie mógł się na niego poskarżyć o surowe obejście; zwłaszcza z bogatemi tak umiał sobie postępować, tak był pełen troskliwości i pieczy, że mu nawet jego nieco żydowski akcencik i bardzo izraelską wybaczono fizyognomię, zowiąc go powszechnie: dobrym Greberem!
Dobry Greber był niepospolicie rozumny; miał nauki niewiele, ale zręczność nieporównaną i umiejętność przedstawienia siebie taką, że uchodził, za co chciał, nawet za niezmiernie uczonego.
Jedną z głównych jego metod popisywania się było — zawsze materye obce przytomnym wyprowadzać na scenę; z lekarzami nie