zszedł na dwóch rozmowach oddzielnych, a goście wstali głodni, bo był źle zgotowany i z dziwnych potraw i przypraw się składał. Sam wojewoda nalewał z butelki jednéj wino sobie i Francuzowi, z drugiéj kwaśny jakiś octowaty napój gościom. Przecież się skończył, wstali, a wojewodzina zaraz się usunęła do swoich pokojów, gospodarz ziewając powiódł panów braci do sali. Niedługo tu zabawiwszy, postrzegłszy, że zaczyna drzémać, pożegnali go i wynieśli się nie czekając dłużéj.
— A co? panie Tadeuszu, prawda, że królewna?
— Ani przystępu! panie stolniku, wysokie progi na moje nogi!
— Co to ani przystępu! gadasz waść! czemu nie spróbować?
— Czuję, że to-by było napróżno.
— A ja ręczę, że się uda! panna nie młoda, nie ładna, nie bogata, pójść za Siekierzyńskiego, za majętnego i młodego! łaskę jéj robisz! co tu niepodobnego?
Tadeusz ruszył ramionami.
— A ja jutro jadę do pałacu i pomówię z wojewodą!
Stolnik nie pojmował, żeby się mogło nie udać, i pewien siebie, prosił o ranną audyencyę magnata, który mu rad, że swą wielka ważność okaże, obiecując protekcyę przyszłemu deputatowi, oświadczyć kazał, że o dziesiątéj go przyjmie.
Na ten raz pan Kornikowski przypuszczony został do gabinetu, w którym stosy papierów, not, gazet, listów, świadczyły o wielkich, ważnych zajęciach statysty. Wojewoda powstał od stolika i prosząc go siedziéć, gotował się słuchać, ale nie pomału zdziwił gdy stolnik począł:
— Darujesz mi JW. pan i łaskawy dobrodziéj, jeśli co nie do rzeczy powiem i niespodziewaną uszy pańskie uderzę propozycyą... Szczęścia próbować każdemu wolno, a stary przyjaciel rodziny Siekierzyńskich, która starożytnością swą i lustrem mało ma w kraju równych, pragnąc splendor dawny odświeżyć, chwyta się!...
— Ale o cóż chodzi, o deputacyę wszakże?
— Nie, JW. panie, deputacya była tylko, iż tak rzekę, pozorem dla bliższego przypatrzenia się przedmiotowi myśli naszych. JMPan Siekiera Siekierzyński, którego naddziad, jak to JW. panu wiadomo...
Wojewoda ruszył ramionami.
— Którego naddziad piastował godność supremi belli ducis, Castellaneatus et Palatinatius magna cum laude gesserunt...
— Cóż tedy, stolniku?
— Pan Siekierzyński między szlachtą koronną memoria gestorum swych przodków fulgens, zamierza, znaczną odziedziczywszy
Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/131
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.