Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A co WMości do tego? drzącym głosem rzekł drugi, puszczaj mnie!
— Co ja słyszę? ho! ho! krzyknął Kliński zaczynając się śmiać do rospuku, to to wy, Księże Grothus! po kawalersku odziany! tfu! do tysiąc fur djabłów, tegom się nigdy po Księdzu lektorze niespodziewał!!!
Ksiądz lektor odpowiadał na to tylko ruszeniem ramion i milczał zawstydzony i skłopotany.
— No proszę! Ksiądz Grothus! w tém odzieniu, licho by cię poznało! tylko że od tego okna światło wprost w oczy padło! i głos ten! inaczéj dalipan bym niepoznał. Ani pytać, że w tym stroju, pewno WMość nie do Kościoła!
I znowu śmiać się zaczął.
— W dzień spójrz w oczy! drugi Kato, w nocy po dewotkach chodzi i