Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

hołdy poddanych, potęga i wielkość urojona!
Z zadumieniem patrzał Władysław na kochankę i chciał z uśmiechem rękę jéj ucałować, gdy ta usunęła białe swe paluszki od niego rozdąsana i oparłszy się na dłoni dumać zaczęła.
— Mój drogi! odezwała się po chwili, okaż ile mię kochasz, oddaj mi swoją rękę, rzuć zabiegi o koronę i uciekaj ze mną w jaki spokojny kątek, gdzie nas szczęście oczekuje. Niech ciężar panowania spada na innych, ty swobodny od obowiązków, bądź ze mną mało znaczącym, lecz szczęśliwym człowiekiem!
— Wszystko bym ci uczynił, rzekł zimniéj nieco z nieznacznym uśmiechem Władysław, dałbym ci wszystko prócz ręki. Czyż kochance niedość na sercu! czyż się ona z mojego szczęścia cieszyć nie powinna. Nie kochasz mię