Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie odmalował. Ale utarli i jemu téj buty, nie będzie on więcéj poczciwéj krwie szlacheckiéj wylewał.
— Tak i mnie się zdaje — odpowiedział z uśmiechem Woźny, ale przez to twojemu ręka nie przybędzie, że jego wywołano z kraju[1]. Sapiehowie nie dadzą sobie jeździć po nosie, z niemi trudno po hajdamacku poczynać, bo jak zaczną potém dowodzić i nastawać, oni i ich kolligaci, to żeby nawet człowiek był biały, jak śnieg, to go, by węgiel oczernią.

— Żebyś Waszmość Panie Kaliwko wiedział, rzekł sługa, co to za lament był u Panny Urszuli, kiedy się o tém dowiedziała. Toż to, słyszę, przed Królem padła na kolana, prosząc żeby ukarał złoczyńcę — a że, jak wiadomo on jéj i tak niczego nie odma-

  1. Taki był wyrok Sądów Marszałkowskich.