Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ostatni stopień, idźcie prosto za mną! Szelmy nietoperze! co ich tu lata nad głowami. A szczury... o tu im rozkosz! Hej! Mateusz, odemknijno wieko tej trumny! bogata! obita aksamitem pąsowym, ze złotym galonem... nieboszczyk musi mieć choć pierścień lub spinkę, albo kawał złotogłowiu!
— O! patrz jeno! sterczą czarne kościska, jak pałki od maku, kiedy im główki pozrywają. Jaki łeb... a palce!... o... sygnet błyszczy na kościach. Jemu on nie potrzebny, daj go tu... zda się... poszukaj koło przegniłego kontusza, czy niema tam spinki złotej?
— Niema!
— Szkoda!
— Nie zamykaj, niech się trupisko przewietrzy!
— Ot, tu na prawo...
— Co?
— Jakaś błyszcząca trumna!
— Napisano coś na blasze!
— Podaj latarkę!
— Nie przeczytamy, bo nie umiemy, ale blacha srebrna, obedrzyjno ją; zobaczym, co w środku...
— Powoli, bo trumnę wywrócisz, a po ziemi trudno między kościskami szukać złota i drogich kamieni.
— Fiu! jaka gidya, rycht cepy te ręce! ale czółko ze złotogłowiu... weź je...