Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do drzwi i jakieś figury, którebym i bez mundurów poznała jako rodzaj policjantów, wkroczyły powoli. Osłupiałam...
Ci panowie zobaczywszy mnie, zdawali się naradzać, spoglądając po sobie, co począć... Wtem Ojciec porwał się z krzesła...
— Moja córka, rzekł, ledwie od kilkunastu dni poślubioną jest Baronowi — nasze, jej interesa i papiery, niemają żadnej styczności z jego papierami. Fundusze mojej córki...
Zrozumiałam, a raczej domyśliłam się czegoś złego, ale nie tak wielkiego nieszczęścia jakie mnie spotykało...
Baron był już aresztowany i obwiniony o jakieś nadużycie funduszów, w jego rękach złożonych — o fałszerstwo... o nie wiem już co...
Policja kazała sobie wskazać gabinet jego i natychmiast udała się dla opieczętowania i zabrania wszystkiego, co się w nim znajdowało.
Stałam długo jak piorunem rażona... Julia i Ojciec wzięli mnie pod ręce i odprowadzili do mojego pokoju...
To był prolog tej tragedji... Nazajutrz w łóżku leżąc musiałam przyjąć sędziego śledczego i zeznawać, żem nie wiedziała o niczem. Osobno przesłuchiwano mojego Ojca...