Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   52   —

— A, tego mi nie mówił — odparł Maciórek — zapewne w któréj z godzin wolnych od obowiązku. Ledwiebym nie był zatém, ażebyś skarbiąc go sobie, sam poszedł się z nim rozmówić.
Bolek kiwnął głową. Choć pokora była dlań ze wszystkich cnót najmniéj przystępną — był do niéj zmuszonym. Kazał natychmiast przygotować do ubierania. Żyć w téj niepewności nie było podobna. Jacuś pobiegł do sypialni, profesor zapalił cygaro, i — kapelusz nałożywszy — dodał na odchodném.
— Jutro, pół do dwunastéj.
— Pamiętam — rzekł głosem zniżonym Bolek.
Nigdy staranny bardzo o strój swój pan Bolesław z takim się nie ubierał pośpiechem. Zaniedbał włosy, rąk nie doprowadził do artystycznego wykończenia, zamyślony, roztargniony, nie łajał nawet Jacusia, który starał się wyczytać z niego co mu było. Chwycił przyodziewek, laskę i pobiegł wprost do hotelu.
Rachunki z wczorajszego obiadu usprawiedliwiały widzenie się z ober-kelnerem. Wskazano mu numer jego mieszkania na trzeciém piętrze, gdyż dotąd M. Jacques jeszcze się był nie pokazał na dole.
Z bijącém sercem wbiegł Bolek na wschody i zastukał do numeru....
Herein — Entrez — i Favorisca! — odezwał się z wnętrza.
Bolek wszedł. Żak właśnie się ubierał przed zwierciadłem stojąc, na stoliczku stała niedopita