Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   144   —

Kiwnął głową pan Samuel i widać było, że się o czémś zamyślił.
— Zaprezentuj mi go pan — rzekł — ja lubię żeby u mnie w domu taka piękna młodzież bywała. Niech czasem na wieczór przyjdzie...
— Bardzo chętnie, przedstawię go panu! — rzekł Maciórek.
Rozśmiał się Bombastein.
— Wiesz, profesor! — rzekł — mnie czasem piękne myśli przychodzą? Możemy z jego imienia i tytułu coś zrobić?
Maciórek popatrzał nań zdziwiony, p. Samuel przybrał minę poważną.
— Pan wiesz — ja już żadnego interesu teraz niemam — mówił daléj pan Samuel — czekam, myślę. Można z tego chłopca zrobić interes, ja waćpanu powiadam imie i tytuł w naszym kraju, to kapitał!
Tyle tylko powiedziawszy p. Bombastein pochylił się na szachy.
— Szach królowi!
— Biorę królowę laufrem! — odparł Maciórek.
— Jeszcze ręki nie puściłem! przepraszam — poprawił się Bombastein.
— Gramy bez poprawki!
— Bez poprawki! ale jeszcze nie stała moja figura.
W téj chwili Bolek powrócił, Maciórek mu coś szepnął, i zaraz go przedstawił partnerowi swojemu.
Pan Samuel, który niedawno tak kwaśno na młodzieńca spoglądał, i krzywił się, wstał grzecznie,