Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   108   —

Było wodniste i mdłe. W pierwszém mnogie usterki przynajmniéj zdawały się zdradzać jakieś uczucie, które nie wie jak się ma wyrazić, w drugim sztuka wychodziła na jaw, przesada zdradzała chłód — Bolek, surowy sędzia rzucił rozpaczliwie papier na stół.
Było już późno, bo dwie pierwsze redakcye dużo czasu zabrały, a myśl posłania listu coraz go więcéj opanowywała — potrzeba było wystylizować go koniecznie. Tymczasem zniechęcenie i dwie chybione próby odbierały siłę, czuł się nie zdolnym. Powrócił więc do pierwszego natchnienia i wziął się do przepisywania go na czysto.
I tu było niemało trudności formy; list nie tylko stylem, wyrażeniami, — ale fizyognomią swoją nawet powinien był świadczyć o pochodzeniu od człowieka ze smakiem, do pewnéj elegancyi nawykłego.
Młodzieniec był zaopatrzony we wszystko, co do korespondencyi eleganckiéj było potrzebném, przyniósł swoją teczkę i począł się namyślać mocno, na jakim papierze, z jakim godłem przesłać miał swe oświadczenie miłosne.
Papiery miał rozmaite: z cyframi bez korony, z hrabiowską dziewięcioperłówką, z brzeżkami i bez brzeżków... Godło hrabiowskie zdawało mu się konieczném, lecz stało pod niém B. T. nie E. T. a chciał dla niéj być — Edwinem; Bolesław zdawał mu się trywialnym. Jeśli nie inaczéj, musiał do B. wynajdując imie pięknobrzmiące, wynijść z trudnego położenia. Po chwili namysłu zdecydował się