— Posadźcie mnie na kryzie kapelusza. Będę sobie spacerował wokoło i patrzył na świat Boży, podczas gdy powędrujecie do miasta. Zaręczam, że nie spadnę.
Spełnili jego życzenie, Odrobinka pożegnał ojca i ruszyli przed siebie. Wędrowali długo, aż się dobrze ściemniło, a wówczas malec krzyknął:
— Zdejmcie mnie panowie, bo czuję potrzebę naturalną!
— To zbyteczne, — odparł ten, który go niósł na kapeluszu. — Załatw się tam, gdzie jesteś. Nieraz ptaki mi spuszczają coś z drzewa na kapelusz, a nic sobie nie robię z tego.
— O, nie! — rzekł Odrobinka. — Jestem dobrze wychowany i wiem, co wypada, a co nie. Zdejmcie mnie prędko.
Obcy człowiek zdjął kapelusz, położył go na ziemi, a Odrobinka zeskoczył śmiało, wlazł pomiędzy zagony i wśliznął się szybko w mysią dziurę.
— Żegnam was, panowie! — zawołał
Strona:PL Królewna Gęsiarka i inne bajki.djvu/35
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.