Przejdź do zawartości

Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
72
MISJA ANANA.

Wraz żołdak jeden szarpnął go za ramię i zapytał szyderczo:
— Ho-ho! ptaszku! mów ino, coś ty za jeden? a nie kupczyk przypadkiem, który handlował łakociami i złotem pod murami świątyni? chcesz nas wyciągnąć na słowo, gdzie łup ukryliśmy? a chcesz ty potańczyć na kiju nad ogniem?
Ale ów litościwszy ujął się za przybyszem:
— Dajcie mu pokój. On rozum postradał. Nie pamięta wypadków.
Anan zaś uchwycił za rękę żołnierza i całując go w naramiennik żelazny, błagał:
— Mów! jakie tu zaszły wypadki! przez dni czterdzieści nie byłem w świętem mieście.
Wówczas tamten spojrzał na nie-