Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
297
BRAMA HIPPIKOS.

mianie tępimy jego wyznawców. Ja nie umiem kochać. Tobie to zostawiam... Galilejczyku!... szczęśliw bądź, iż grzebiesz trupy. Mam wzgląd na to, inaczej zginąłbyś potrójną śmiercią: z ręki ludu, Szymona i Rzymian.
Płatnik wstał smutny...
— Kaatasie — rzekł — pomnij, co ci powiem jeszcze. Na nieszczęścia drugich nie patrz, jako na nieszczęścia cudze, lecz patrz tak, jakby to były twoje nieszczęścia własne.
— Ha-ha-ha! — śmiał się strażnik bramy.
— I pomnij to jeszcze, że każde nieszczęście jest bliskie, a nietylko cudze. Teraz zaś czyńmy swoją powinność.
To mówiąc, zwrócił się ku drzwiom