Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
273
UCZTA ALEKSANDRA.

A kiedy zadźwięczało dwadzieścia pięć kinnorów i drugich dwadzieścia pięć sumfonii i targane struny zawiodły hymn zwycięstwa, król potoczył wzrokiem po biesiadnikach i krzyknął:
— Na taras zamkowy! na taras! Widowisko zaczęte! ha-ha-ha...
Poprzedzony muzyką pięćdziesięciu instrumentów, szedł król na czele swych gości i dworzan.
Wszyscy struchleli.
Zamilkły rozmowy, ręce szarpały sztywnymi palcami spadające szaty, oczy unikały spojrzenia sąsiadów.
Długa droga...
Król wiódł ich przez sale i krużganki — na koniec jęli piąć się po szerokich białych stopniach na taras,