Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
181
PAN PRZYKAZAŁ.

potrzebnie je. Dla żołnierzy brak ziarna.
— Czy wiesz, co on je? — szepnęła Ruta, patrząc przez łzy na zdziczałe rysy brata.
Na ulicy rozległo się przeciągłe ujadanie psów.
— Cicho — krzyknął Baggadates — to sygnał moich żołnierzy! niebezpieczeństwo!
Skoczył do okna.
— Ludzie Szymonowi! — wykrztusił — niech ich piekło pochłonie! a oni tu po co? Dwustu ludzi! stanęli pod naszym domem! Wiesz, jak oni nienawidzą mię za to, iż jestem w służbie Jana.
Ruta zbladła z przerażenia.
— Bracie ukryj się na dachu! oni ciebie wezmą na tortury!