Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wola jej pozostaje zawsze w stanie zarodkowym. Kieruje nią ten, komu się odda. Sama dla siebie sławy nie pragnie, o zaszczyty się nie ubiega; chce być królową tylko jednego małego kraiku — serca. Ubiega się natomiast o kochanka, który jakimkolwiek sposobem stał się znakomitym: kocha oczywiście — trudno nawet czego innego wymagać — natury poetyczne; rozkoszuje się w wierszach, dla niéj pisanych...
Albo — inny obraz. Kobieta cierpi. Cierpienie, męczeństwo jest jej heroizmem. Jedyną jéj bronią są łzy. Niekiedy nawet nie płacze. Smutna, zrezygnowana, staje się ofiarą — bez jęku, bez narzekania. Posągowo biała przesuwa się po ziemi jak zjawisko pozaświatowe. Oczy jéj mgłą zasłonięte; w duszy — spokój grobowy. Kobieta umie się poświęcić. Walki, jakie z sobą stacza, po większéj części są dla nas niewidzialne: kryją się w sanktuaryum jéj serca; na jaw wychodzi już fakt spełniony. Przedstawia się to w sposób bardzo tajemniczy, stokrotnie potęgujący wrażenie. Kobieta chwyta się za serce i pada martwa. Jakaż nas boleść przejmuje na widok tragiedyi bez słów!..
Jeszcze inny obraz. Kobieta została znieważoną w najświętszych uczuciach swoich. Rzuca się wtedy jak pantera (wyrażenie zwykłe w takich razach), chcąc rozszarpać nikczemnika. Sztyletem ze stali lub, co częściéj, sztyletem słowa mści się zniewagi; piorunowém spojrzeniem przybija do ziemi... Nic jéj wtedy nie powstrzyma — przemieniła się w zemstę. Nieubłagana, nieulękła, z rozwianym włosem, targa pęta zwykłéj nieśmiałości, trucizną zaprawia swoje wyrazy, uśmiechem pogardy krzywi swe usta, dokąd wszystkie uczucia się zbiegły, — jest wymowniejszą od najsławniejszych oratorów, wzmian-