Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

robą poznała się była z żoną żołnierza z tego samego pułku, w którym był jej mąż; u niej znalazła przytułek, ale ta żołnierka sama biedna, żywić jej długo nie mogła. Małgorzata żyła w wielkiej nędzy i niedostatku, kiedy nareszcie pomyślnym trafem poznała się z kowalem z Jabłonny. Dobry ten człowiek zlitował się nad nią i namówił, żeby z nim pojechała.
— Na wsi wszystko łatwiej niż w mieście — rzekł do niej — wyrobię wam w jakiej chacie pomieszkanie; będziecie siedzieć komorą: lubicie pracować, umiecie prząść, roboty i chleba wam nie zabraknie.
Małgorzata usłuchała poczciwego kowala, wsiadła z nim i z Tomkiem na jego wózek, i niedługo stanęła w Jabłonnie. Była blisko tej wsi mała i nędzna chatka, ledwie ją widać było, tak już wklęsła w ziemię; jedne miała drzwi i jedno okienko, komin niski z drzewa i z gliny, nie wyższy od słomianego dachu. Dawniej mieszkał tam stary jeden nędzarz, właśnie umarł przed kilkoma tygodniami, i to jego mieszkanie za wstawieniem się kowala do ekonoma, dostało się Małgorzacie. Może pałac najpyszniejszy tyle możnego nie ucieszy pana, ile ta nędzna chatka biedną uszczęśliwiła wdowę; wiedziała, że przynajmniej gdzie spocząć będzie miała, że nikt jej głowy nie zakłóci, a pozbawiona od tak dawna własnego przytułku i spokojności, ceniła je wysoko. Wszystko jej się wieść zaczęło, uspokoiła się cokolwiek po stracie męża; roboty miała dosyć, to w polu, to w domu: letnią porą żęła, w ogrodach robiła, w zimie przędła. Tomek wyglądał jak pączek różany i prawdziwą jej był pociechą.
Trwała ta pomyślność lat kilka; już i Tomek nieraz parę groszy sobie zarobił. Zwinny, usłużny, kochany