Strona:PL Klemens Szaniawski Ojciec Prokop.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  21  —

zresztą zdrów jestem, jak rydz; ale i te drobne dolegliwości czasem się przykrzą. Nic wielkiego, mała kulka i bez zachodu koniec. Ale wiara! Człowiek wiary wie, że to życie się skończy, a zacznie nowe, lepsze... Masz wątpliwości jakie, zrób tak, jak ja — idź do Prokopa. On gromów na cię nie rzuci, nie zadziwi się nawet, że się coś w twoich pojęciach popsuło. Przyjmie cię z uśmiechem, zacznie z tobą rozmawiać i tak jakoś powoli, nieznacznie, rozjaśni ci w oczach, przekona. Gdy cierpisz, on cię pocieszy, gdyś smutny, rozweseli, gdy ci życie obrzydło, pokaże zadanie człowieka w takiem świetle, że zdumiejesz... Taki to jest ten zakonnik... Zakonnik — dodał po namyśle — ja także niegdyś chciałem być zakonnikiem, nosiłem habit i śpiewałem w chórze.
Nie znałem tego szczegółu z jego życia.
— Pytasz — rzekł — skąd to przyszło, gdyż nie wyglądam na mnicha... A przyszło jednak. Uczułem nagle wielkie obrzydzenie do świata i do jego uciech; powie-